czwartek, 23 grudnia 2010

Aktualizacja cz. 2 - Strażnicy Veridianu

Ostatnia część aktualizacji zostaje poświęcona największemu zaniedbaniu, czyli projektowi określanemu kryptonimem "trylogia". Oficjalny i zaakceptowany przez Wydawnictwo tytuł to "Strażnicy Veridianu", a poszczególne tomy będą zatytułowane "Straż", "Mrok" i "Klucz" (w oryginale: "The Named", "The Dark" i "The Key").

Ostateczny termin na oddanie pierwszego tomu to koniec stycznia, a w tym momencie mam już (świeżutko) skończoną wersję wstępną tłumaczenia, czyli to, co będę dalej poddawała obróbce. Spośród rzeczy, które sprawiły mi problemy, absolutnie najpoważniejszą było właśnie słówko "Named". W pierwszej chwili wydaje się całkowicie oczywiste: "The Named" to będzie "Nazwany" albo "Nazwani" (bo w angielskim w tym przypadku liczba pojedyncza i mnoga mogą wyglądać tak samo). Czemu więc zmieniłam tytuł tomu? Ano dlatego, że pani Curley użyła tego słowa w jego drugim znaczeniu - "named" może znaczyć tyle, co "wskazany", "wymieniony". I dokładnie o to chodzi - "Named" to osoby wymienione w pewnym Proroctwie, które jest kluczowym elementem fabuły. Problem polega na tym, że Wskazani (z wyjątkiem przypadków przeciwwskazań) albo Wymienieni (na kogo?!) brzmiałoby bez kontekstu, jako nazwa własna, idiotycznie. Jasne, była jeszcze opcja "Wybrani", ale biorąc pod uwagę obfitość wszelakich Wybrańców w literaturze stwierdziłam, że po moim trupie. Zimnym. Ostatecznie więc dla samego terminu odeszłam od dosłownego przekładu i zdecydowałam się na wersję "Wezwani". Uznałam jednak, że należy zmienić tytuł, głównie z przyczyn rytmicznych. Trylogia "Straż" - "Mrok" - "Klucz" brzmi po prostu lepiej niż "Wezwani" - "Mrok" - "Klucz". To są drobiazgi, ale ważne. To jest także odpowiedź na pytanie, dlaczego tytuł nie jest dosłownym przełożeniem angielskiego.

W samej książce najbardziej chyba kłopotliwy okazał się termin "Truthseer". Po polsku nie ma odpowiednika, a ja byłam blisko "prawdowidzącego", ale ostatecznie zdecydowałam się na "myślowidzącego". Chodzi bowiem o osobę obdarzoną zdolnością czytania cudzych myśli (ale bez możliwości przesyłania własnych i nie jest to nazywane telepatią). Trochę to może nie do końca zgrabne, ale widać wyraźnie, o co chodzi, więc powinno się sprawdzić. Poza tym, jak zapowiadałam gdzieś wcześniej, zmieniłam imię jednej postaci z "Neriah" na "Neria", żeby uniknąć wygibasów związanych z niemym "h" na końcu imienia żeńskiego. Pozostali mieli się dobrze i brzmieli naturalnie, przy czym z równie naturalnych przyczyn nie ma konsekwencji w tłumaczeniu imion. Obecnie jest przyjęte, żeby dla postaci historycznych zachowywać wersje historyczne, polskie, a dla postaci fikcyjnych - wersje oryginalne. Stąd bohaterka nazywa się Isabel, ale już żona króla Ryszarda II to Izabela.

Samo proroctwo wyszło mi średnio - spróbuję jeszcze nad nim posiedzieć. Tyle dobrego, że nawet w oryginale nie było rymowane, więc nie muszę się męczyć po polsku. Na pewno dostarczę je do Wydawnictwa oddzielnie, z precyzyjnymi objaśnieniami, czego i dlaczego nie należy zmieniać - bo ono musi niestety mieć sens w kontekście wydarzeń z kolejnych tomów, a to nie zawsze widać na pierwszy rzut oka.

W charakterze ciekawostki dodam, że dłuższe poszukiwania polskiego odpowiednika koloru "electric blue" doprowadziły do "szafirowego" jako barwy najpodobniejszej. Warto pamiętać o tym, że angielskie i polskie nazwy kolorów często nie do końca się pokrywają mimo zewnętrznego podobieństwa. Najczęstszy błąd to oczywiście tłumacznie "purple" jako "purpurowy", podczas gdy może to być prawie każdy odcień fioletu z wyjątkiem tych odcieni zdecydowanie niebieskawych (które nazywają się "violet"). Ale kolor "sapphire" jest znacznie ciemniejszy od naszego "szafirowego" i z mojego punktu widzenia to raczej odcień granatu... Podczas gdy szafirowy jest electric blue. I dlatego w "Strażnikach Veridianu" będzie występował pan o powierzchowności osiemnastoletniego młodzieńca z długimi, szafirowymi włosami. Samo to można chyba uznać za wystarczającą zachętę do lektury... Dla ciekawych - na stronie Wydawnictwa jest krótki opis (mój) pierwszego tomu.

8 komentarzy:

  1. Oż, szafirowy bizon? Faktycznie brzmi zachęcająco :>

    (i yay!, nareszcie wiem, czym się różni violet od purple!)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ściślej rzecz biorąc, szafirowy bizon z fiołkowymi oczami - autorka zaszalała.

    OdpowiedzUsuń
  3. Czekam na tę książkę z niecierpliwością i mam nadzieję na świetne tłumaczenie, bo mam tendencję do porównywania z oryginałem (angielskim) ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie mogę się doczekać drugiej części...

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. Odpowiedzi
    1. Owszem, i w obecnej książce tak to właśnie tłumaczę. Ale odsyłam do notatki - w tym przypadku nie chodziło o zdolności "wieszcza", czyli widzenie przyszłości, więc takie tłumaczenie byłoby mylące.

      Usuń