Podsumowanie za dwa lata... W sumie czemu nie? Na wszelki
wypadek przypomnę, że książki objętościowo liczy się w znakach (ze spacjami),
arkusz to 40 000 znaków, a ja podaję znaki tłumaczenia (w przypadku
polskiego tłumaczenie ma z reguły większą objętość od angielskiego oryginału).
Biorę pod uwagę książki, na które podpisałam w danym roku umowę.
ROK 2012
1. Lauren Barnholdt:
Devon Delaney Should Tottaly Know Better / Nie zadzieraj nosa. Drugi z
dwóch tomów (pierwszy tłumaczył kto inny), różowy popcorn dla młodszych
nastolatek. Książka o tyle zabawna do tłumaczenia, że bohaterka-narratorka
posługiwała się bardzo nieformalnym językiem, który starałam się jakoś oddać w
taki sposób, żeby tekst nie stracił na przejrzystości. Wydawca: Wydawnictwo Jaguar. Objętość:
8 arkuszy. Status: wydana w
czerwcu 2012.
2. Pamela Druckerman:
Bringing Up Bébé / W Paryżu dzieci nie grymaszą. Interesująca książka – ni
to poradnik, ni to zbiór felietonów amerykańskiej matki wychowującej dziecko w
tytułowym Paryżu i porównującej amerykańskie i francuskie metody wychowawcze.
Znacznie fajniejsze niż wynikałoby z tego suchego opisu, straszna szkoda, że
wydawnictwo nie dało mi zgody na blogowanie tłumaczenia – bo to było zupełnie
nowe wyzwanie. Wydawca: Wydawnictwo
Literackie. Objętość: 14,2 arkusza
plus jakieś dodatki, których nie chce mi się liczyć. Status: wydana w czerwcu
2013.
3. Jennifer Echols:
Endless Summer / Miłość, flirt i inne zdarzenia losowe. Pierwsza z książek tej autorki. Błaha, ale sympatycznie
napisana, idealnie dopasowana do mnie – tłumaczyło się to leciutko i
przyjemnie. Tłusta, bo w oryginale składa się z dwóch książek: Boys Next Door i Endless Summer. Przy okazji dowiedziałam się znacznie więcej niż
kiedykolwiek chciałam wiedzieć o wakeboardingu. Wydawca: Wydawnictwo Jaguar. Objętość:
17,6 arkusza. Status: wydana w
styczniu 2013.
4. Melissa de la
Cruz: Gates of Paradise / Bramy raju. Ostatni tom Błękitnokrwistych, tłumaczony praktycznie na autopilocie. Zabawna
ciekawostka: ponieważ akcja skakała z miejsca na miejsce, a poszczególne
rozdziały miały różnych bohaterów, udało mi się w tłumaczeniu zgubić jeden
rozdział, a potem nie zauważyć tego w drugim czytaniu. Redakcja też nic nie
zauważyła (notabene to świadczy źle nie o redakcji, tylko o książce, której to na
logikę nie zaszkodziło) i dopiero tuż przed składem tekstu ktoś się połapał w
numeracji, a ja na cito dotłumaczałam te kilka stron i wysyłałam z
tysiąckrotnymi przeprosinami. Wydawca:
Wydawnictwo Jaguar. Objętość: 9,5
arkusza plus jeden rozdział. Status: wydana
w lutym 2013.
W sumie 49,3 arkusza,
acz widać wyraźnie, że arkusz arkuszowi nierówny. Nie ubliżając nikomu, Bramy raju tłumaczyłam na autopilocie,
ale W Paryżu dzieci nie grymaszą
wymagało ode mnie mnóstwo uwagi, przygotowań, sprawdzania cytatów oraz
trzepania kolejnych wersji redakcji i korekty. Z Lionbridge brałam w tym roku
mniej – ze zsumowania purchase orders
wyszło mi 422 489 słów w różnych redakcjach.
ROK 2013
1. Jennifer Echols:
Forget You / Uratuj mnie. Echols po raz drugi, tym razem jako główna
atrakcja utrudniająca – pływanie w różnych stylach oraz zakichana łódź i
wycieczki wędkarskie. Plus zabawne odkrycie, że w polskim języku nie ma
obelżywego określenia abstynenta. Kto by się spodziewał? Tak czy inaczej
sympatyczne czytadło, które „samo się tłumaczyło”, ja tylko przepisywałam.
Ciekawostka: proponowany przeze mnie, ale zestrzelony tytuł brzmiał Zagubione wspomnienie. Wydawca:
Wydawnictwo Jaguar. Objętość: 10,6
arkusza. Status: wydana w marcu 2013.
2. Jennifer Echols:
Love Story. Zdecydowanie moja ulubiona powieść tej autorki: nagle
wydziedziczona panienka z bogatej rodziny, młodzieniec szlachetny i posępny,
zadawniony konflikt, w tle stadnina w Kentucky i wyścigi konne, na pierwszym
planie pisane przez bohaterów opowiadania. Dawno się tak świetnie nie bawiłam,
jak podczas pracy nad tą książką, a chociaż na wszelki wypadek konsultowałam
się z bardziej oblataną przyjaciółką, słownictwo okołokoniarskie znam na tyle
dobrze, że nie miałam większych trudności.
Wydawca: Wydawnictwo Jaguar. Objętość:
11,1 arkusza. Status: wydana w marcu
2013.
3. Jenny Han: It’s
Not Summer Without You / ???. Książka, nad którą ciążyła jakaś klątwa.
Druga część trylogii The Summer I Turned
Pretty. Do tłumaczenia koszmarna, głównie ze względu na styl autorki, z jednej
strony natchniony, z drugiej – uwielbiający powtórzenia i krótkie, urywane
zdania, które język polski toleruje znacznie słabiej niż angielski. Robota typu
„orka na betonie”, chociaż zdaje się, że dla amatorek romantycznych wzruszeń w
sam raz. Do tego potężne zamieszanie wydawnicze. Wydawca: Wydawnictwo OLE (a przynajmniej tak mi się wydaje). Objętość: 8,3 arkusza. Status: zaginiona w akcji (pierwszy i
trzeci tom mają jako datę wydania wpisany grudzień 2013, ale nigdzie ich nie
ma, ten w ogóle nie istnieje).
4. Patricia McDonald:
From Cradle to Grave / Od kołyski po grób. Dziwo prawdziwe, czyli książka
skracana. Nie, nie przeze mnie. Coś takiego wymyślili (oczywiście) w Stanach
Zjednoczonych: bierzemy powieść, wyciskamy wodę, skracamy wątki i pakujemy do
jednego tomu z czterema innymi, żeby czytelnik nie musiał się zbytnio męczyć.
Dla mnie takie podejście jest lekko szokujące, ale cóż, nie będę oceniać
innych... Tak czy inaczej w Polsce wydaje to w serii Książki wybrane wydawnictwo Tarsago, dawniej Reader’s Digest. Ta
konkretna książka była dość nieprzyjemna do tłumaczenia. Nawet nie ze względu
na tematykę (chociaż mąż z rozbitą głową, utopione w wannie niemowlę oraz młoda
matka w więzieniu z depresją to raczej ponury zestaw), ale ze względu na styl –
nie wiem, na ile to wina skracania, ale chyba raczej taka maniera autorki,
polegająca na drobiazgowym opisywaniu krok po kroku wykonywanych przez
bohaterkę czynności. Wydawca:
Tarsago. Objętość: 7,5 arkusza. Status: wydana bliżej nieokreśloną
jesienią 2013.
5. Kiera Cass: The
Selection / Rywalki. Czyli coś dla (nastoletnich) bab w czystej postaci.
Ona, piękna i utalentowana, uciśniona społecznie, skrycie zakochana w
młodzieńcu jeszcze bardziej uciśnionym, staje się nieoczekiwanie jedną z
kandydatek na żonę dla księcia. Książę jak książę: przystojny, serca
szlachetnego, przeszłości mrocznej (acz to w drugim tomie dopiero) i oczywiście
leci na nią z ogniem w oczach. Pałac, luksusy, oszałamiające kiecki oraz
niesprawiedliwy ustrój społeczny – w pakiecie. Całkiem serio mówiąc – czytadło,
które właśnie robi międzynarodową karierę i ma szansę nieźle się sprzedać. W
tłumaczeniu – normalne, bez specjalnych wyzwań, pisane przejrzystym językiem. Wydawca: Wydawnictwo Jaguar. Objętość: 11,6 arkusza. Status: zapowiedziane na luty 2014.
6. Seré Prince
Halverson: The Underside of Joy / ???. Kolejna ze „skracanych książek”, tak
jak poprzednia raczej dla pań. Tym razem nie kryminał, tylko obyczajówka:
macocha po tragicznej śmierci męża opiekuje się jak najlepiej jego dziećmi i
stara się uratować poupadający rodzinny sklep, a tymczasem biologiczna matka
zjawia się, żeby zabrać dzieci. W tle Kalifornia, ekologiczny styl życia i
rekreacja na świeżym powietrzu. W tłumaczeniu łatwiejsze niż poprzednie,
chociaż styl miejscami trochę za bardzo wzniosły. Bez poważniejszych wyzwań,
jeśli nie liczyć konieczności wkomponowywania w polskie zdania włoskich słówek.
Proponowany przeze mnie tytuł to Podszewka
szczęścia. Wydawca: Tarsago. Objętość: 7,4 arkusza. Status: oddałam, nie wiem, kiedy się
ukaże.
W sumie – 56,5 arkusza, a do tego dochodzi
769 052 słów dla Lionbridge, co oznacza bardzo, bardzo pracowity rok.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz