poniedziałek, 2 marca 2015

Tajne/poufne

Co mogę napisać o książce ostemplowanej na każdej stronie wielkim napisem CONFIDENTIAL? Tak, mowa o The Heir autorstwa Kiery Cass, czyli czwartym tomie cyklu (jak się okazuje – nie trylogii) Rywalki, który właśnie skończyłam czytać. Chyba tyle, co wiedzą wszyscy z informacji na stronie autorki, zapowiedzi oraz samej okładki. Akcja przeskakuje na następne pokolenie, czyli główną bohaterką jest osiemnastoletnia córka Ameriki i Maxona, Eadlyn, starsza od swojego brata bliźniaka Ahrena, a co za tym idzie, będąca następczynią tronu Illéi. Resztę chyba najlepiej streści hasło na górze okładki: 35 zalotników. 1 księżniczka. Zaczynają się nowe Eliminacje…

Co jeszcze mogę bezpiecznie powiedzieć, żeby podgrzać atmosferę? Książka zawiera 33 rozdziały i ma około 10 arkuszy, czyli nie jest przesadnie tłusta (co oznacza, że szybciej ją skończę). Premiera amerykańska jest planowana na 5 maja, co pewnie oznacza, że polska wersja ukaże się niedługo po tej dacie. Jeśli teraz zacznę przekład, to jest to w miarę do zrobienia, chociaż dosyć na styk (bo książkę trzeba jeszcze zredagować i przygotować do druku, nie wystarczy, że ją oddam do wydawnictwa).

Tak, wiem, że nie o takie podgrzewanie atmosfery chodziło... Pomyślmy: na pewno mogę napisać, że Eadlyn nie jest klonem swojej mamusi, a co za tym idzie, zarówno jej spojrzenie na świat, jak i jej zachowanie są zupełnie inne od tego, do czego przyzwyczaiła nas America. Spotkamy także sporo znajomych bohaterów „dwadzieścia lat później”, chociaż trzeba pamiętać, że dla bohaterki są oni osobami z pokolenia jej rodziców, więc nie na nich koncentruje się jej uwaga.

Jak książka wygląda z punktu widzenia tłumaczki? Cóż... inaczej niż z punktu widzenia czytelników. Wiem, że są osoby, które nie mogą się doczekać dalszych losów przedstawicieli królewskiego rodu Illéi, ale ja patrzę na The Heir jak na materiał, w którym za chwilę zacznę pracę. Myślę, że chciałabym, by tytuł brzmiał Następczyni – to będzie trudno wepchnąć na okładkę, ale z drugiej strony idealnie pasuje do Eadlyn, będącej zarówno następczynią tronu, jak i następczynią Ameriki w roli głównej bohaterki. Chyba nie należy się spodziewać zbyt częstych notek na blogu poświęconych przekładowi. Rywalki jako cykl naprawdę nie są pod tym względem interesujące – w tym sensie, że właściwie nie zawierają własnej terminologii, którą trzeba jakoś zebrać i dopasować (jak Próba ognia i – w szczególności – Akademia Dobra i Zła); bohaterowie posługują się poprawnym językiem bez żadnych cech szczególnych; nazwy i imiona w zasadzie są nie do tłumaczenia, najwyżej do leciutkiej modyfikacji. Widzę najwyżej jedną rzecz, o której mogłabym napisać, ale to jak już się nieco „wgryzę” w książkę.


No to, a przy okazji, czy nie „przestrzeliłam” z tym tytułem cyklu: Rywalki? W tej chwili to raczej są Rywale...

3 komentarze: