niedziela, 15 stycznia 2012

Rok 2011 - podsumowanie

Przyszedł czas na podsumowanie roku 2011, czyli nudny post techniczny. Przykro mi!

W zeszłym roku, jak się okazuje, więcej tłumaczyłam niż wydawałam. Nakładem Wydawnictwa Jaguar ukazały się „Zbłąkany anioł. Krwawe walentynki”, czyli połączone w jednym tomie dwie pozycje z cyklu „Błękitnokrwiści” Melissy de la Cruz. Dalej, z trylogii „Strażnicy Veridianu” autorstwa Marianne Curley, ukazały się dwa tomy – „Straż” i „Mrok” (trzeci tom ma chyba wreszcie wyjść w lutym). I wreszcie jesienią został opublikowane – także razem, w jednym tomie – dwa pierwsze tomy cyklu „Dzieci cienie” Margaret Peterson Haddix: „Wśród ukrytych. Wśród oszustów”. Jeśli jednak chodzi o tłumaczenie, to w tym roku przygotowałam trzy tomy „Strażników Veridianu” i pięć tomów (licząc według wydania oryginalnego) „Dzieci cieni”. To razem osiem pozycji, chociaż oczywiście książka książce nierówna – jeden tom „Strażników Veridianu” jest na objętość ponad dwukrotnie większy od jednego tomu „Dzieci cieni”, stąd tak okazała liczba.

Spróbujmy to rozbić na wyliczenie szczegółowe, pamiętając, że strona znormalizowana to 1800 znaków (ze spacjami), natomiast arkusz, czyli podstawa rozliczeń w wydawnictwach, to 40 000 znaków.

1. Straż – 260 stron znormalizowanych, czyli 11,7 arkusza wydawniczego.
2. Mrok – 267 stron, czyli 12 arkuszy.
3. Klucz – 338 stron, czyli 15,2 arkusza.
4. Wśród ukrytych – 109 stron, czyli 4,9 arkusza.
5. Wśród oszustów – 119 stron, czyli 5,3 arkusza.
6. Wśród zdradzonych – także 109 stron, czyli 4,9 arkusza.
7. Wśród notabli – 121 stron, czyli 5,4 arkusza.
8. Wśród odważnych – 155 stron, czyli 7 arkuszy.

Sumując razem, dostajemy 1478 stron (66,4 arkusza), czyli rezultat lepszy niż w zeszłym roku. Inna rzecz, że „Dzieci cienie” tłumaczą się wyjątkowo szybko i bez problemów, co zresztą jest głównym powodem, dla którego nie opisuję procesu ich tłumaczenia. Nie ma czego – siadam, pracuję, siadam, pracuję, książka gotowa. Nie znaczy to oczywiście, że są książką niedobrą, przejrzystość stylu i (co najważniejsze) brak konieczności wymyślania polskich odpowiedników różnych nazw, nie mają żadnego związku z jakością tekstu jako takiego.

Jak łatwo zgadnąć, dysponuję skończoną ilością czasu do pracy, dlatego w tym roku zrobiłam mniej dla firmy Lionbridge – niecałe 530 000 słów (co można nieprecyzyjnie przeliczyć na jakieś 2100 stron). Przede wszystkim dlatego, że niespecjalnie o te zlecenia zabiegałam, zajęta tłumaczeniami, które są jednak zdecydowanie przyjemniejsze niż poprawianie suchych redakcji technicznych.

Poza tym, skoro o czasie mowa, w zeszłym roku nie zajmowałam się w ogóle portalem Tanuki, który w tym roku wrócił w zakres moich obowiązków. Ciekawie byłoby kiedyś podliczyć, ILE właściwie zredagowałam, ale to wymagałoby przekopania się przez tak ogromną liczbę pojedynczych plików Worda (każda recenzja jest zawsze w oddzielnym pliku), że szczerze mówiąc, nie wyobrażam sobie, jak miałabym to zrobić. W każdym razie możemy bezpiecznie doliczyć jeszcze spory kawałek wyjęty z życia na zarządzanie portalem. I nie, pieniędzy z tego nie ma, ale cieszę się, że mogę to robić, a mimo to żyć i zarabiać spokojnie, co na etacie byłoby trudne, w porywach do niemożliwe.

Finansowo żyję mniej więcej tak, jak żyłam (chociaż, co istotne, stawki generalnie od lat się nie zmieniają, więc inflacja pomalutku podgryza moje dochody). Nie nawiązałam współpracy z innymi wydawnictwami, ale też fakt, że nie starałam się tego robić, bo i tak nie miałabym czasu. Nawet w obrębie Jaguara musiałam w tym roku zrezygnować z przetłumaczenia kolejnego tomu „Błękitnokrwistych”, ponieważ nie dałabym radę w zadanym terminie wyrobić się i z nim, i z kolejnym tomem „Dzieci cieni”.

Jeśli chodzi o plany na bieżący rok, to na razie muszę wykończyć jeszcze dwa tomy „Dzieci cieni” – „Wśród wrogów” i „Wśród wolnych”. Mam już na nie podpisane umowy, a z robotą powinnam się zamknąć do końca lutego. Co potem – to wielka niewiadoma, mam w zasadzie obiecane „coś nowego”, chociaż jako urodzona pesymistka uwierzę w to dopiero, kiedy będę miała książki w garści. No i trzymajcie kciuki, żeby tym razem było to coś odrobinę mniej ponurego, a odrobinę bardziej kompatybilnego z moimi upodobaniami!

2 komentarze:

  1. Zatem powodzenia w nowym roku - równie dużo satysfakcji, lepszych wyników sprzedaży (a co za tym idzie - zarobków). Ogromnie się też cieszę, że na Tanuka wracasz :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam,
    byłbym zainteresowany przełożeniem pewnego tekstu. W związku z powyższym mam pytanie, w jaki sposób można się z Panią skontaktować?
    Pozdrawiam
    Piotr
    (Piotr@CUBEcentre.com)

    OdpowiedzUsuń