piątek, 6 maja 2011

Mała apoka... aktualizacja

Tym razem będzie krótko i w większości nie na literacki temat. Może - przy odrobinie szczęścia - uda mi się wrzucić za kilka dni prawdziwą notkę. Nawet mam pomysł o czym... W każdym razie w ramach wyjaśnień ogólnożyciowych, licząc od początku roku dopadły mnie:

- terminy;
- powrót na stanowisko redaktor naczelnej serwisu Tanuki.pl (po prawie rocznej przerwie);
- recenzje do redakcji oraz terminy;
- choroba koteczki;
- terminy, recenzje, jeszcze więcej recenzji;
- śmierć koteczki i nabawienie się bardzo małych kocich dzieciaków ze schroniska;
- wiosenny sezon na anime i koniec sezonu zimowego;
- recenzje w ilości hurtowej (patrz punkt wyżej), terminy w ilości gnębiącej, skrzecząca rzeczywistość w ilości nieznośnej.

W efekcie pewnie trochę przegwizdałam podstawowe założenie tego bloga, czyli blogowanie tłumaczenia. Ale może nic straconego? Sytuacja aktualna:

Błękitnokrwiści - czekam na szósty tom, Lost in Time, który ma wyjść w USA jesienią. To oznacza, że jak dobrze pójdzie, dostanę go w środku lata, żeby nasza premiera była niedługo po amerykańskiej. Melissa de la Cruz potwierdziła podobno, że Błękitnokrwiści będą się składać z siedmiu tomów. Witches of the East End "podebrało" wydawnictwo z Krakowa, więc nie będę się musiała tym zajmować (i chyba mnie to cieszy - sceny erotyczne w Krwawych Walentynkach mi wystarczyły do szczęścia). Jeśli chodzi o "spin-off o Bliss", czyli Wolf's Pact, to chwilowo mało co wiadomo. Pierwszy tom ma być chyba w przyszłym roku, a czy zostanie to wydane i czy ja to będę tłumaczyć - to się zobaczy.

Strażnicy Veridianu - czwartego maja miał się ukazać pierwszy tom, czyli Straż - Empik go dalej listuje jako niedostępny, więc może na okazję świąt wszelakich była lekka obsuwa. Jestem bardzo ciekawa, czy się spodoba i jakie będzie miał recenzje - zawsze grzebię po sieci w ich poszukiwaniu. Drugi tom, Mrok, powinien na dniach trafić do mnie do korekty autorskiej - ma być wydany w połowie czerwca. Nad trzecim, czyli Kluczem aktualnie siedzę i mam zrobioną jakąś połowę "surowego" tłumaczenia. Ogólne przemyślenia, decyzje i problemy powrzucam może następnym razem - trochę tego jest, ale generalnie ta trylogia okazała się dla mnie prostsza niż początkowo sądziłam. Chociaż - ze względu na różnice stylu i tempa czasem odchodzę od oryginału i zawsze wtedy jest pytanie, czy nie za dużo... Ale tłumaczenie literackie nie polega na trzymaniu się oryginału jak pijanu płotu. Zobaczymy, ważne, żeby się to dobrze czytało.

Lionbridge - sytuacja bez zmian, poza tym, że biorę trochę mniej zleceń, bo zajmuje mnie tłumaczenie. Dalej pracuję dla tego samego projektu, o którym więcej napisać nie mogę, bo zabrania mi tego umowa - nie wolno mi zdradzać, jakich klientów ma mój szanowny pracodawca. W każdym razie jestem okopana na z góry upatrzonych pozycjach i zawsze jest to solidna podmurówka miesięcznego budżetu.

Tanuki.pl - o bogowie... Nie narzekam. Sama chciałam. I generalnie jestem zadowolona. Ale bycie naczelną to nie jest tylko tytuł honorowy. Oznacza to, że redaguję wszystkie recenzje anime i mang pojawiające się w tym portalu, a na bis sama niektóre piszę. W efekcie dziennie na Tanuki schodzi mi lekko licząc godzina, a bywa, że i kilka. Tanuki.pl funkcjonuje na zasadzie półamatorskiej - niby nikt za nic pieniędzy nie dostaje, ale udało się skompletować całkiem fachową ekipę. Jeśli uda mi się zmobilizować do pisania, może jeszcze kiedyś coś o tym skrobnę - bo to też jest rodzaj ciekawostki, funkcjonowanie redaktora w serwisie internetowym i w ramach wirtualnej redakcji.

...Przy czym "o ile uda mi się zmobilizować" jest tutaj kluczowe...

1 komentarz:

  1. :) O miło coś nowego przeczytać. Wcale nie jest krótka ta notka:) Trzymam kciuki za mobilizację.

    OdpowiedzUsuń