tag:blogger.com,1999:blog-4697041055022487893.post2897775841237388984..comments2024-03-08T09:29:14.113+01:00Comments on Blog tłumaczki: Tytułem wstępu...Avellanahttp://www.blogger.com/profile/09488307533702395887noreply@blogger.comBlogger1125tag:blogger.com,1999:blog-4697041055022487893.post-72731396085719185202015-07-04T22:08:17.325+02:002015-07-04T22:08:17.325+02:00Tak, to jest kwestia, której wielu nie rozumie i n...Tak, to jest kwestia, której wielu nie rozumie i nie dostrzega: (na ogół) tłumacz nie musi znać świetnie języka źródłowego, język docelowy jednak musi mieć w małym paluszku, najlepiej wyssany z mlekiem matki, żeby umieć idiomatycznie, swobodnie tworzyć wszelkiego rodzaju konstrukcje, twory językowa, na które składa się dane dziełko w przekładzie, czyli tzw. translat.<br /><br />Często wszakże uważa się, że (1) tłumacz musi znać doskonale oba języki (oczywiście jest to optymalna sytuacja, ale nieczęsto spotykana, bo mało który tłumacz wychował się i żyje w obu krajach naraz: zdolność bilokacji to rzadka rzecz) albo (2) że musi wybitnie znać język oryginału, a język docelowy jako tako (niestety, najlepiej tłumaczy się na język swój, nie obcy, bo wychodzą ciężko strawne nowotworki językowe), albo (3) że nie musi umieć pisać, wystarczy, że rzecz przetłumaczy (to ostatnie to najbardziej horrendalna bzdura z tych stereotypów, ale niestety wśród laików bodaj wcale nie tak rzadka; tłumacz musi umieć pisać, bo przekład polega niejako na napisaniu książki na nowo, tyle że w innym języku).<br />Pozdravka :)<br />PS Ciekawe wynurzenia, sympatyczny blog.Anonymousnoreply@blogger.com